- Sześć Ścieżek? Wolę jednak Ripper. - powiedziałam opuszczając miecz, po czym zaśmiałam się.
- Twój miecz jest mi potrzebny do realizacji swoich marzeń. Uwielbiam miecze, zawsze mnie fascynowały. Marzę o tym by mieć każdy rodzaj i każdy unikatowy miecz i katanę. Po to mi Twój miecz. - skończyłam mówić i zaczęłam iść w Twoją stronę.
- Koniec gadki, odbieram swoje. Jeszcze za bardzo byś odpoczął...
Offline
- Hm? Przyznam sporo jem, ale nie widać po mnie. W cycki idzie. - zażartowałam i uśmiechnęłam się. - Ręka Ci się poci, kończę to. - powiedziałam szczerząc swoje rekinie ząbki, zaparłam się nogami i złapałam drugą ręką za kłodę. Ścisnęłam Twoją dłoń i używając jeszcze więcej wody oderwałam Ci rękę od kłody ciągnąc do siebie i podnosząc się rzuciłam Tobą w drzewo.
Offline
Gdy mną cisnęłaś w powietrzu przekręciłem wię i uderzyłem nogami o drzewo. Drzewo się złamało lecz wyszedłem bez poważniejszych obrażeń. W okół drzewa wzniosła się chmura pyłu z której wyrzuciłem Miecz w pochwie. Gdy dym opadł mnie już nie było.
Offline
Złapałam miecz w powietrzu i zaśmiałam się lekko.
- Ciekawy typ z niego... - powiedziałam do siebie i wyciągnęłam miecz oglądając go.
- Piękny... - powiedziałam i zaczęłam nim machać, ciąć i skakać z nim śmiejąc się jak idiotka. Po półgodzinnej nieustającej radości schowałam miecz do pochwy, zauważyłam, że na pochwie jest coś napisane.
- Kitakaze. - odczytałam napis. - To pewnie nazwa tej broni. - dodałam po chwili. Przypięłam broń do pasa i wróciłam do swojego mieszkania.
Offline