- Koniec akcji. - powiedziałem do wszystkich
- Jak to koniec? - spytała Karin
- Normalnie. Po prostu. Możecie się rozejść. - wytłumaczyłem i ruszyłem przed siebie
Nie oglądałem się za siebie, ale usłyszałem za sobą kroki
Offline
- Poczekaj Sasuke! - wołała Karin
Odwróciłem się
- Co jest? - spytałem
- Dzięki za zwrócenie mi wolności, Sasuke. - powiedział Suigetsu
Po chwili zniknął
- Nie chcę odchodzić, pozwól mi iść z tobą. - wyjaśniała Karin
Juugo podszedł do mnie
Offline
- Na pewno masz miejsce, do którego możesz pójść. - odpowiedziałem do Karin
- A ty Juugo? Dokąd pójdziesz? - spytałem
- Przekonałem się jak silny jesteś. Zwróciłeś mi wolność, o którą tyle czasu się starałem. Pójdę w swoją stronę i znajdę zajęcie dla siebie. Chciałem ci podziękować, Sasuke. Do zobaczenia. - odpowiedział Juugo i zniknął
- A więc? - spytałem patrząc na Karin
- Nie mam dokąd wracać. Kiedy Orochimaru żył musiałam pilnować Bazy, ale teraz skoro wiem że go już nie ma nie muszę dostosowywać się do jego rozkazów. Dlatego nie mam dokąd iść. - tłumaczyła Karin
Offline
Zbliżyłem się do niej
- Jesteś wolna, możesz iść dokąd chcesz. Pomogłaś mi, a ja pomogłem tobie.
Odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy i mówiłem dalej
- Wstań i idź przed siebie. - skończyłem i odwróciłem się
Ruszyłem w swoją stronę
Offline
Czułem się bardzo niezręcznie
Nie mogłem przecież tego zrobić Ayame, która czeka na mnie w domu
Z drugiej strony Karin bardzo mi się podobała i jej też nie chciałem zranić
Całowaliśmy się dalej, Karin chciała wyraźnie iść w to dalej
Offline
Karin rozpięła swoją bluzkę
Potem chciała to zrobić również i z moją, ale ja się odsunąłem
- Co się stało? Nie podobam ci się? - spytała
- Nie o to chodzi.
- Więc o co?
- Nie mogę tego zrobić. Wybacz mi. - powiedziałem i pojawiłem się za nią
Zapiąłem jej bluzkę i wykonałem charakterystyczny lekki cios w kark
Po chwili Karin upadła na ziemie nieprzytomna
Offline
Zauważyłem jakąś postać stojącą na dole
Był w płaszczu i kapturze, ale wiedziałem kto to jest
Zeskoczyłem na dół
- O, nie spodziewałem się ciebie tak szybko - powiedział
- Przejdźmy do rzeczy. Czego chcesz?
- Mam coś, co do ciebie należy. - mówiąc to wyjął jakiś zwój
Offline
- Nie tego chciałem. - odparłem
- Daj mi skończyć.
Rozwinął zwój i odpieczętował coś z niego
Po chwili z dymu wyłoniła się jakaś damska postać
Kiedy dym opadł rozpoznałem ją
- Ayame? Skąd ona się tu wzięła?
- Jak pewnie zauważyłeś, to tylko ciało. Duszy nie ma w środku. - odparł Kabuto chowając zwój
Offline
- Po co ci ona?
- Wiesz, nigdy nie pogardzę zwłokami. Zawsze mogą się przydać.
- Kto jej to zrobił?
- A jak myślisz? Ja!
- Dobra, przejdźmy do sedna. Po co mnie tu ściągałeś?
- Myślałem, że chcesz ją odzyskać. Duszę można jeszcze przywrócić. Ale, żeby tak się stało... Musisz mnie tu i teraz pokonać.
- Czekaj, o co tu chodzi? Po co niby chcesz ze mną walczyć?
Offline
- Bo stanowisz zagrożenie, które należałoby wyeliminować.
- W takim razie bardzo mi przykro, ale do tego nie dojdzie. Nie będę z tobą walczył.
- Nie chcesz odzyskać przyjaciółeczki?
- Po co? Nawet jeśli by mi się udało, ona pewnie wstała by i odeszła w swoją stronę nawet nie dziękując mi za to.
Kabuto wyjął z kieszeni skalpel
Przyłożył go Ayame do gardła
- A teraz zmienisz śpiewkę? - spytał z ironicznym uśmiechem
Offline
- Śmiało, tnij. - odparłem
- Tylko co ty z tego będziesz miał? - dodałem po chwili
Kabuto przycisnął skalpel do gardła Ayame
Strużki krwi zaczęły wypływać z rany
- Tylko na tyle cię stać? - spytałem patrząc co robi
Kabuto przycisnął jeszcze bardziej, krwi przybywało
Offline