Arena jest taka sama jak w mangowym egzaminie na Chuunina. Okrągła, na środku pusto i sporo miejsca.
Znajdujemy się jakieś 10m od siebie, a po pięć od samego środka pola walki. Stoję prosto i przyglądam się czekając na jakiś ruch.
- Ruszaj, pokaż mi, że jesteś wart Chuunina. - powiedziałem nie zmieniając swojej pozycji.
Offline
Wyjąłem z pochwy kardam po czym złapałem go jedną ręką aby drugą wyjąć z kieszeni bandaż i obwiązać nim rączkę kardamu. Podszedłem na jakieś 5m do przeciwnika po czym rzuciłem prosto w niego kardamem będąc cały czas w gotowości do zmiany jego toru lotu.
Offline
Dzięki swojej szybkości i Sharingan mogłem skoczyć trochę w przód i na bok lekko unikając miecza i złapać za rękojeść broni lewą dłonią, by prawą sięgnąć po Zetsumei i przeciąć bandaż. Swoją Katanę schowałem, a ostrze Shiro wbiłem w ziemię jakiś metr po mojej prawej. Stałem dalej spokojnie i czekałem.
Offline
Stałem spokojnie i podniosłem powolnie rękę do góry. Wtem mogłes poczuć ugryzienie w łydkę był to mały czarnobiały pies który najwidoczniej zaatakował Cię na mój znak. Dobrze wiedziałem że klony tu nic nie zdziałają więc poczekałem aż zajmiesz się moim psem aby zaatakować Cie za pomocą Tsuugi.
Offline
Pies nie zdołał mnie ugryźć, gdyż zauważyłem go i zacząłem płonąć - Katon no Yoroi. Dalej stałem i czekałem.
(Pies nie ugryzł, gdyż nie napisałeś w ogóle gdzie on był na początku, ani jak się poruszał. Zresztą to ja decyduję na egzaminie czy trafiłeś, czy nie.)
Offline
Odskoczyłem do tyłu aby znajdowć się na odległości 15m od przeciwnika. Złożyłem kilka pieczęci po czym zebrałem w koniuszkach palca wskazującego i środkowego chakrę aby zaraz po tym wystrzelić ją w postaci dwóch pocisków elektrycznych z czego jeden mniejszy okrążał drugi (Raiton: Waster).
Offline
Zawiązałem kilka pieczęci i utworzyłem przed sobą wodną ścianę - Suiton: Suijinheki, od której od razu odskoczyłem. Technika ta wchłonęła wyładowanie, a gdy opadła ujrzałeś dwójkę mnie. Staliśmy obok siebie, lecz nagle ten po Twojej lewej ruszył ze swoją maksymalną prędkością. Nim zdążyłeś się zorientować był przy Tobie i wykonywał kopnięcie w kark.
Offline
Nie miałem szans uniknąć kopnięcia. Kiedy już zostałem kopnięty w kark upadłem na ziemię. Spodziewając się ataku wykonałem szybki przewrót w przód po czym wstałem z ziemi. Włożyłem jedną rękę do kieszeni i odskoczyłem trochę w prawo aby mieć w polu widzenia obydwoje przeciwników. Z kieszeni wyjąłem kunai z przylepioną wybuchową notką. (Nakleiłem ja kiedy trzymałem rękę w kieszeni) i rzuciłem nim w przeciwnika który przed chwilą mnie kopnął. Zaraz po tym wykonałem Tsuugę i zaatakowałem drugiego przeciwnika.
Ostatnio edytowany przez Shiro (09-03-2014 17:18:13)
Offline
Klon zbił kunai z notką swoim kunai'em i odskoczył dosyć daleko, by nie oberwać wybuchem. Ja zaś zawiązałem jedną ręką, jedną pieczęć i posłałem prost na Tsuuge 15 ognistych kul i zostawiłem sobie jeszcze trochę oddechu.
Offline
Jako iż podczas Tsuugi widoczność nie jest za duża to nie miałem szans na uniknięcie tych kul. Wylądowałem na ziemi i uśmiechnąłem się głupio po czym wyjąłem z drugiej kieszeni dwa shurikeny każdy rzuciłem w innego przeciwnika jednak pobiegłem za tym shurikenem który leciał na twórcę kul ognia. Kiedy już byłem kilka kroków odległości odskoczyłem w lewo aby złapać za rękojeść kardamu. Pomimo iż nie była to dobra broń do walki krótkodystansowej to zamachnąłem się i wykonałem poziome cięcie na wysokości szyi przeciwnika. (Kardam był metr od Ciebie a jego ostrze ma metr czyli długość jest dobra.)
Offline
Wyrzuciłem własny shuriken, którym zbiłem Twój i lekko się odchyliłem, a cięcie przeszło obok, lewą ręką złapałem za nadgarstek Twojej prawej dłoni, która zaciskała się na rękojeści, a następnie podciąłem cię lewą nogą. Gdy upadałeś kopnąłem Cię prawą nogą w brzuch, odleciałeś i przeturlałeś się po ziemi na jakieś 7 metrów ode mnie, Kardam wbił się 3 metry od Ciebie. Klon uniknął broni lecącej w niego, a następnie poczekał, aż wstaniesz, wtedy zawiązał pieczęć i wysłał w Twoją stronę Katon: Goukakyuu no Jutsu.
- Musisz dać radę obronić się. - powiedziałem prawdziwy ja.
Offline
-Czy ty naprawdę myślisz że nie dam rady tego uniknąć?
Związałem po prostu kilka pieczęci i użyłem kawarimi no jutsu aby znaleźć się za wykonawcą techniki jak i jej uniknąć.
Offline
Shiro pojawił się za klonem, a ten eksplodował zadając mu rany prawego ramienia i odrzucając na kolejne 5 metrów. Ja stałem spokojnie dalej i czekałem, aż ten wstanie.
- Czy nie mówiłem o obronie? Ja tu widziałem unik, to kara. Wstawaj. - powiedziałem i zaczekałem, aż ten wstanie, wtedy zacząłem biec na niego i wymierzyłem prosty cios pięścią w brzuch.
Offline
Chciałem odskoczyć lecz szybkość przeciwnika nie pozwoliła mi na to i trafił mnie. Dodatkowo z powodu jego siły odleciałem około 3 metry do tyłu. Odskoczyłem na prawo i pobiegłem w stronę kardamu. Znane przeze mnie techniki nie były zbyt dobre na takiego przeciwnika. Jedynym dobrym sposobem był kardam w połączeniu z bandażem. Już dobrze wiedziałem co zrobić gdyby znowu spróbował odciąć bandaż.
Offline
Skoczyłem wprost na swojego przeciwnika i wymierzyłem kopnięcie w jego lewy bok. Nie było zbyt szybkie, powinien dać radę zablokować je. Musiałem ograniczyć swoje siły, by ten mógł się zaprezentować.
Offline