Przychodzę nad małe jeziorko.
- Ładne miejsce i pełno wody... raj.
Kładę się na ziemi i patrzę w chmury.
* Jestem taka leniwa, miałam trenować... *
Leże tak godzinę wymyślając preteksty, by nie ćwiczyć, lecz w końcu biorę się w garść.
Zaczynam robić pompki, przysiady, brzuszki i skłony. Początkowo niewiele, 50 każdego i chwila odpoczynku.
Podchodzę do jeziora i obmywam twarz. Woda jest błękitna, czysta.
* Bierzemy się do roboty! *
I zaczynam robić po 100 razy każde ćwiczenie.
Offline
Przychodzę na swoje miejsce treningowe. Biorę zakupione ciężarki treningowe i zakładam je na ręce.
* Umrę! Niech ktoś mi to zdejmie! *
Siłowałam się sama ze sobą.
* Nie! Będę silna! Muszę ćwiczyć *
I zaczełam zwykłe ćwiczenia, wszystko po 50razy. Gdy skończyłam nie miałam siły wstać, leżałam i siłowałam się z własną ręką próbując napić się wody z butelki. Uzupełniłam płyny i usnęłam na trawie. Po 2h obudziłam się.
* Huh? Usnęłam? * Wstałam rozglądając się.
* Pełna mobilizacja! Czas ćwiczyć! *
I wymyśliłam sobie ćwiczenie. Zaczęłam ćwiczyć, Taijutsu z ciężarkami. Takie ćwiczenie z tym obciążeniem było wymagające dla moich mięśni i pozwalało im się wzmacniać.
Offline
Nagle w moje miejsce treningowe przyszedł mój przyjaciel - Akira. Był on wysokim dobrze zbudowanym chłopakiem w wieku 17lat z granatowymi włosami i takimi samymi oczami.
Usłyszałam śmiech i się odwróciłam.
- Hahaha, zabawnie wyglądasz z tymi ciężarkami. Dasz rade podnieść rękę? - Drażnił się podnosząc swoją rękę.
- Akira! Wracasz po takim długim czasie i tak się ze mną witasz?!
- Heh, cóż wiesz sama, że nic tak mnie nie bawi jak drażnienie się z Tobą. Widzę, że naprawdę wzięłaś się za siebie.
- Kiedyś Cię zabije, nie chwaląc się dzisiaj załatwiłam takiego cwaniaka jak Ty... - zarozumiale powiedziałam z uśmiechem.
- No nie wierze, padł ze śmiechu? Gorzej? Sam sie pobił żebyś się czuła usatysfakcjonowana? Hahaha
Wkurzona spróbowałam go uderzyć z ciężarkami, a ten uchylił się. Kontynuowałam atak dalej, Akira był dużo zdolniejszy. Władał żywiołem Katon i był już pomimo swojego wieku Chuuninem. Świetnie walczył Taijutsu, był wyjątkowo zręczny chociaż niezbyt szybki - to przez jego ogromną siłę.
Offline
Żaden z moich ciosów pięścią go nie trafił, z łatwością ich unikał.
- Daj się trafić gówniarzu! - krzyczałam przez zaciśnięte zęby.
Spróbowałam go kopnąć, lecz ten schylił się, złapał mnie w pasie, a później za nogi i utrzymywał mi plecy - w ten sposób podniósł mnie nad siebie.
- Przytyłaś
- To Ciężarki zasrańcu! Puść mnie!
- Jak sobie życzysz - powiedział i rzucił mną w stronę jeziorka. Wpadłam do wody i zaczynałam tonąć, ciężarki strasznie utrudniały mi pływanie i z trudem wypłynęłam. Wypełzałam na brzeg i patrzyłam morderczym wzrokiem na śmiejącego się Akire. Zawiązałam pieczęci i wykonałam Teppoudame, nie zdążył uniknąć, a i pocisk wodny był spory. Zmiotło go i rzuciło w krzaki. Wstałam i śmiałam się z niego.
Offline
Akira wyszedł z krzaków z różnymi zadrapaniami.
- Zawsze jesteś dla mnie taka ostra...
- Ciesz się, że Cie nie zabiłam. Wracamy do domu. - powiedziałam i zebrałam się w drogę. Wyszliśmy na miasto i szliśmy ulicą.
- Ludzie na nas patrzą - powiedział Akira.
- Nie na nas, tylko na mnie. Za taką laską każdy się ogląda.
- Za Tobą nikt się nie ogląda, jesteś płaska.
- Zabije Cie jak wrócimy... - powiedziałam i wróciliśmy do mojego mieszkania.
Offline
Przychodzę na swoje miejsce treningowe. Wyciągam Wakizashi z pochwy na plecach i ćwiczę cięcia na drzewie nieopodal jeziorka.
Po chwili takiego ćwiczenia tworzę klona, z którym trenuję raz atak, raz obronę,raz kontratak oraz uniki.
Offline
Przychodzę znowu na swoje miejsce treningowe. Kładę się chwilę na ziemi. Leże tak z 15min, po czym wstaję i zaczynam biegać przez godzinę. Robię sobie przerwę, piję butelkę wody i wznawiam ćwiczenia. Tym razem 200pompek z ciężarkami, przysiadów,skłonów i brzuszków. Przerwa 15min i ćwiczę uderzenia pięściami w drzewo, wcześniej owijam dłonie bandażem. Ćwiczę tak przez godzinę. Przerwa 15min znowu i tworzę Mizu Bunshina, którego wykorzystuję do ćwiczenia walki mieczem. Znowu ćwiczę godzinę. 30min przerwy. Kolejne ćwiczenie to rzucanie shurikenami i kunai. Zaznaczam kropeczkę na drzewie za pomocą Wakizashi i oddalam się o 30m i ćwiczę rzuty. To przez 30min. Robię sobię godzinną przerwę leżąc na ziemi. Następnie tworzę dwa klony i zaczynam z nimi walkę.
Stoją naprzeciw mnie, po chwili jeden się rzuca na mnie z Wakizashi. Unikam cięć, lecz w moją stronę leci 4 Shurikeny, wyciagam Kunai i uchylam się odbijając jeden shuriken, przed którym nie dałbym rady uciec. Kunai rzucam w klona oddalonego. Klon, który był blisko kopie mnie w brzuch, krzyżuje ręce i tylko lekko mnie odpycha. Drugie kopnięcie, wysokie, w głowę blokuję przedramieniem na którym mam ciężarki i łapie za nogę. Naglę dostaje z kopa w plecy. Puszczam nogę klona i przeskakuje nad nim w ucieczce. Znów stoją naprzeciw mnie, wyciągam 3 shurikeny i rzucam w jednego klona, a na drugiego sie rzucam z pięściami. Klon uniknął Shurikenów, a ja zaatakowałam prawym prostym drugiego, uchylił się i złapał za moją rękę w nadgarstku podnosząc ją, zbliżyłam się i uderzyłam w przegub jego ręki, w wewnetrzną stronę łokcia. Puścił mnie, uderzyłam go w brzuch i wykończyłam wysokim kopnięciem podbródkowym wyrzucając go w powietrze. Znikł. Został ostatni, miał już wyciągniete Wakizashi i biegł na mnie, również wyciągnełam Wakizashi i doskoczyłam do niego, skrzyżowałam broń i dołożyłam drugą rękę by przesiłować klona, odskoczył, a ja ruszyłam za nim. Kopnięcie zablokował Wakizashi, przytrzymując płaską stronę ostrza otwartą dłonią, odrzuciło go lekko. Wybiłam mu Wakizashi w powietrze i próbowałam ściąć głowę, lecz udało mu się uchylić i omal nie trafić mnie w szyje Kunai trzymanym w ręku. Kopnełam w jego rękę i starałam sie go przebić, lecz ten złapał drugiego Kunai'a w drugą ręke i zablokował miecz. Opuściłam lekko go, pochyliłam się do tyłu, a następnie nagle zrobiłam krok w przód zapierając się nogą i podnosząc obiema rękami Wakizashi w górę. Był już bezbronny, bocznym cięciem go wykończyłam.
Offline
Przychodzę na swoje miejsce treningowe. Kładę się na ziemi i jak zwykle zbieram siły na ćwiczenia. Po 15min wstaję i zaczynam serie ćwiczeń. 250 powtórzeń: Pompki,przysiady,brzuszki,skłony. Odpoczywam 10min i biegam przez godzinę. Następnie podchodzę do drzewa i zaczynam ćwiczyć uderzenia oraz kopnięcia. Znowu 10min odpoczynku i wyciągam Wakizashi, tworzę klona i zaczynam trening ataków,uników i bloków mieczem. Po tym wszystkim odpoczywam 30min, popijając wodę.
Offline
Przyszliśmy z Akirą na moje miejsce treningowe. Wzmocniłam siłę swoich mięśni i zdjęłam z pleców Hiramekarei.
- Więc co on potrafi? I czemu jest zawinięty w bandaże? - pytał Akira patrząc na mnie, po czym zaczął się śmiać.
- Z czego rżysz idioto? - powiedziałam i oparłam ogromny miecz o ramie, następnie przełożyłam przez niego rękę i tak go trzymałam.
- Zabawnie to wygląda, drobna Mayumi i ogromny miecz, on jest większy od Ciebie! - śmiał się dalej Akira.
Uśmiechnęłam się, wzięłam miecz za siebie i złapałam go za obydwie rękojeści, następnie wykrzyczałam.
- Hiramekarei Kaihou! - w tym momencie miecz wyskoczył z bandaży ukazując swoją prawdziwą formę, domyślnie uwolniona chakra zmieniła się w młot.
Akira przestał się śmiać widząc moją broń.
- Co to jest do cholery?! - pytał zdziwiony.
Offline
Machnęłam swoją bronią kilka razy na lewo i prawo.
- To Hiramekarei, mój miecz. Jest w nim zapieczętowana chakra dzięki której może przyjąć kształt jaki tylko chce, niestety nie umiem jeszcze jej kontrolować i domyślnie przyjmuje kształt młota... - powiedziałam opierając miecz o ziemie, trzymając go za sobą, puściłam poboczną rękojeść.
- Niezły... ale dziwny, ma dwie rękojeści, jest mieczem, ale ma kształt młota, po za tym jest w nim zapieczętowana Chakra... - udowadniał Akira.
- Taaak? To spróbuj zablokować mój miecz.
- Dobra, nie ważne, nie było tematu... - skończył Akira.
Offline