Trzymalam dalej za sobą miecz.
- Może mała walka? - zapytałam lekko uśmiechając się.
- Ale bez tego miecza!
- Oczywiście, że z mieczem. Możesz używać swoich Katonów, nie zapominaj... - powiedziałam
- Nie chce dostać takim młotem, to gwarantowana śmierć! - dalej upierał się Akira.
Odwołałam miecz, bandaże znów wróciły na swoje miejsce.
- Teraz lepiej?  - Powiedziałam i zaczepiłam miecz na plecach.
- Niech będzie... - powiedział i ustawił się do walki

Akira wstał trzymając się za nogę.
- To bolało... może jakiś Katon? Hm? - zapytał retorycznie i zaczął zawiązywać pieczęci, wykonał KATON: BENIJIGUMO. Ogień mnie otoczył, a przede mną pojawił się ognisty pająk. Pająk rzucił się na mnie, odskoczyłam i zawiązałam pieczęcie używając HIJUTSU: KIRISAME, zesłałam na nas deszcz, który wysysał chakrę z ludzi i technik.
Mi nic nie robił, ani moim technikom.
Pająk znikł i ogień również, Akira znał tą technikę, owy deszcz nie padał na dużym terenie, nie chciałam żeby ktoś inny nim dostał, Akira odskoczył daleko, lecz i tak deszcz wchłoną trochę jego chakry. Użył z daleka Katon:Housenka no Jutsu, zanim kule do mnie doleciały, zostały wchłonięte, lecz w ognistych kulach były ukryte Shurikeny, szybko zdjęłam Hiramekarei z pleców i zasłoniłam się oraz odwołałam deszcz.

- Gdybyś nie miała swojego wymyślnego Kekkai Genkai to już byś nie żyła. - powiedział rozglądając się, niestety nie mógł nic zauważyć.
* Kończymy to. *
Zaszłam go od tyłu i uderzyłam z ogromna siłą zabandażowanym Hiramekarei, rzuciło nim w stronę jeziora. Stanął na jeziorku, a ja miałam już oparty swój miecz i zawiązałam pieczęci
- SUITON: SUIGADAN ! - krzyknęłam i dostał wodnymi świdrami. Wyrzuciło go na brzeg, ja podeszłam spokojnie pod niego i przyłożyłam mu koniec Hiramekarei do szyji.
- No i patrz, pokonałam Cię - powiedziałam to i zaśmiałam się, Miecz trzymałam w prawej ręce, podniosłam go i oparłam o swoje ramie ciesząc się.
- To przez Twoje przeklęte Kekkai Genkai! - krzyczał Akira, a ja założyłam miecz na plecy i skakałam z radości.
- To co panie Akira, Chuunin Chuuninowi nie równy. - i znów zaczęłam się śmiać.
Odpoczęliśmy, pogadaliśmy i wróciliśmy do domu.

Kończę trening, kładę się na ziemi i patrzę w niebo.
* Ahhh... jeszcze nie tak dawno byłam słabą geninką... chciałam być chuuninem - jestem chuuninem, chciałam dołączyć do Mistrzów Miecza - dołączyłam, chciałam mieć unikalny miecz - mam unikalny miecz, chciałam być silna - jestem silna... *
Zaśmiałam się i popatrzyłam na wbity obok mnie Hiramekarei.
* Wszystko co chciałam to mam... oprócz rodziny... *
Podniosłam się i oparłam plecami o swój miecz.
* Mam Akirę... jest dla mnie jak brat. Tylko chłopaka mi brakuje *
Znów się zaśmiałam
* Hiramekarei, jesteś idealny, szkoda, że nie umiesz przyjąć formy człowieka, tylko młota. *
Zaśmiałam się jeszcze raz i zebrałam się do domu.

Tym razem będę ćwiczyć z mieczem na plecach.
Z powodu wagi Hiramekarei zmniejszam ilość z 300 do 100 i robię tyle powtórzeń pompek,przysiadów, skłonów itd.
Po tym 10min przerwy i biegam 30min truchtem i 10min sprintem. 5min przerwy i ćwiczę ręce.
Bez wzmacniania siły mięśni trzymam przez 5min ciągle w górze jedną ręką Hiramekarei.
5min przerwy i druga ręka.
- Ręce mi odpadną! - krzyczę kończąc ćwiczenie.

Przychodzę razem z Akirą w nasze miejsce.
- To co, zaczynamy? - zapytałam trzymając się za nadgarstek i obracając dłonią.
- Ta, jestem gotowy. - powiedział odchodząc 20m ode mnie i ustawiając się pozycji do walki.
Uśmiechnęłam się i ustawiłam.
- Dajesz Jouninie - rzuciłam, a ten ruszył w moją stronę, gdy był blisko spróbował kopnąć mnie w bok, zablokowałam to przedramieniem i chciałam go kopnąć w głowę, lecz złapał mnie za nogę. Wybiłam się drugą nogą i wygięłam kopiąc go w głowę, lecz nie za mocno, gdyż zdołał sie lekko uchylić. Wylądowałam bokiem do niego, a on wykorzystując to kopnął mnie z półobrotu w tył głowy, zmieniłam się w wodę i wykonałam zaraz po zebraniu się technikę własnego stylu - San-kai o keru. Kopnięcie w nogę wytrąciło go z równowagi, w brzuch osłabiło jego obronę, a ostatnie kopnięcie w głowę zdołał zablokować krzyżując ręce. Odrzuciło go, siła moich kopnięć była ogromna. Akira był za dobry w Taijutsu, nie miałam wiele szans.  Mój przeciwnik wykonał zaraz po ustawieniu się KONOHA GOURKI SENPUU, dzięki wzmocnieniu rąk udało mi się zablokować atak, ciosy Akiry były szalenie silne, gdyby nie moje KG miałabym połamane przedramienia. Akira wykorzystując moje zachwianie uderzył mnie pięścią w brzuch, zmieniło się to miejsce w wodę i unieruchomiło mu rękę, uśmiechnęłam się i uderzyłam go z całe siły w twarz. Wyrwało go ze mnie, a moja lewa ręka zmieniła się w bicz i przyciągnęłam go znowu do siebie i nadziałam z całej siły na nogę i prawą rękę. Nagle zamiast Akiry pojawiła się kłoda. Gdyby nie Kawarimi byłoby już po nim. Moje ciosy są zbyt niszczycielskie do przetrwania nawet jak dla mistrzów Taijutsu.
* Cholera, a było tak dobrze... *

Akira wiedział, że nie może dać mi się napić. Nie ryzykował potężnym Katonem, a Raitonów nie znał, kombinacja taijutsu była niemożliwa do wykonania, gdyż był zbytnio zmęczony. Wyciągnął swoją Katanę z pochwy i rzucił się w moją stronę. Ja dalej piłam trzymając jedną ręką Hiramekarei w formie miecza, On był pewien, że jedną ręką nie dam radę go pokonać w walce na miecze. Wykonał proste pchnięcie w mój brzuch, które zbiłam na bok, błyskawicznie wykonał cięcie w mój lewy bok, który miałam akurat odsłonięty. Trzymając słomkę od kubka w ustach i popijając wodę uchyliłam się i sparowałam jego atak wybijając mu rękę z kataną w górę poprzez uderzenie w jego broń od dołu. Miał odsłonięte dolne partie więc wykonałam powolne cięcie skierowane w jego kolana. podskoczył, a ja się obróciłam, gdyż nie zdążyłabym wziąć rękę razem z Hiramekarei na prawą stronę z lewej na tyle szybko by zablokować jego atak. Wykonał szybkie cięcie w mój prawy bok, lecz ja obróciłam się i zmieniłam formę Hiramekarei w młot i uderzyłam go jedynie siłą obrotu. Rzuciło nim daleko, po chwili się podniósł i schował katanę.
- W Kenjutsu nie mam z Tobą szans nawet jak walczysz jedną ręką. - Ja nadal trzymając słomkę w ustach uśmiechnęłam się szczerząc swoje rekinie ząbki. Dopiłam wodę i zapięłam pusty kubek do paska. Byłam w pełni nawodniona.
Akira stał 15min ode mnie, ja wbiłam Hiramekarei obok siebie.

Leżeliśmy tak chyba 2h, później podnieśliśmy się i odpoczywaliśmy.
- Chyba przesadziliśmy... - powiedział oparty o drzewo.
- Gdybyś nie użył tego ostatniego Katona wyglądałoby to inaczej.
- Gdybyś nie użyła tego ostatniego Suitona wyglądałoby to inaczej! - wkurzony wrzasnął.
- Nie ważne, szkoda, że nie mogłam Ci pokazać moich technik Hiramekarei'a. I skąd znasz Raitony?!
- Dużo treningu, mam dwie natury chakry: Katon oraz Raiton. Z Raitona znam tylko kilka, lecz potężnych, z Katona prawie wszystkie. - odpowiedział spokojnie.
- Zaskoczyłeś mnie tym, mogłeś nas zabić tym Raitonem w wodzie. - powiedziałam wkurzona.
- Przepraszam... poniosło mnie. - mówiąc to spuścił głowę.
- Dobra, spoko. - odpoczywaliśmy jeszcze z 30min, poszliśmy do szpitala, gdzie nas opatrzono i wróciliśmy do domu.