Naruto Club

Przeżyj wielką przygodę w świecie Shinobi! Dołącz do nas już dziś!

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

1 Zgodnie z ustawą z dnia 04.02.1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.) forum i cała jego zawartość podlega ochronie praw autorskich ˆ
2 Zaszła zmiana odnośnie poziomów chakry. Od teraz są limity, których nie da się przekroczyć bez wspomagaczy (10 000 chakry), a także odpowiednie poziomy chakry niosą za sobą pewne efekty.
3 Miejcie oko na SPRAWY ADMINISTRACYJNE!
4 Od tej pory Akademia Ninja jest zamknięta dla graczy. Zaczynamy grę od Genina. (Akademia działa dla NPC)

#1 27-04-2014 03:43:49

Chifuyu

https://i.imgur.com/NyVlGfS.jpg

Zarejestrowany: 11-11-2013
Posty: 83
Punktów :   

Przygody Chifuyu

Kolejny zwyczajny dzień. Moje szkolenie zakończyło się dawno temu, a misji z Oininów nie miałam. Wszyscy byli zajęci odbudową Konohy, która aktualnie wyglądała jeszcze jak pogorzelisko, chociaż w pewnym stopniu. Ostatnio został uprzątnięty cały gruz i rozpoczęły się mniejsze naprawy budynków oraz burzenie nienadających się do ponownej eksploatacji. W sumie zapadał już powoli wieczór. Słońce zaczynało się chować za horyzontem pozostawiając za sobą pomarańczowe, a może nawet różowo-krwiste niebo. Księżyc jakby nieśmiało się wyłaniał. Wszyscy uwielbiali zachody słońca, są w końcu takie malownicze, piękne, lecz nikt nie pomyślał głębiej, że są jak zwiastuny zła. Dlaczego? W końcu po nich przychodzi noc, ciemna, pełna strachów, zła i okropieństw. Nie bałam się jej i raczej nikt zbytnio nie miał machinalnego strachu, gdy tylko robiło się ciemno, gdyż to by podpadało pod paranoję, aczkolwiek nawet dziwny dźwięk, który ignorujemy podczas słońca, usłyszany przy promieniach księżyca wydaje się być przerażający i zapowiadający nieszczęście. Wracając jednak z rozmyślań - kroczyłam powoli ulicami Konohy. Nie miałam konkretnego celu, co było dosyć dziwne dla mnie. Nie wychodziłam zazwyczaj z mieszkania ot tak, gdyż wiązało się to ze spotykaniem całej masy ludzi, którzy poprzez swoje przepełnienie zaślepieniem, dostatkiem i złudnym szczęściem nie dostrzegali prawdziwej krzywdy świata, tego co ważne. Bezczelni bez chwili namysłu potrafili ranić słowami, a w obliczu ich własnego zagrożenia poświęcali najbliższych, by przeżyć. Nie warte zachodu worki mięsa i krwi. Taaak, tego dnia wyjątkowo mocno szargały mną emocje, głównie te negatywne. Dlaczego? Sama nie wiedziałam, w sumie to pierwszy raz kiedy do moich przemyśleń wkradały się oprócz chłodnych słów oceny, gorętsze, wypełnione negatywną energią wyzwiska. Nawet ja czasami mąciłam swój spokój umysłu.
W pewnym momencie, gdy skręciłam w boczną uliczkę, przede mną pojawił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o jasnej karnacji i brązowych, bardzo krótko przystrzyżonych włosach. Był ubrany w specyficzny, czarno-szary strój ninja z białymi dodatkami, a na plecach miał plecak z czerwonymi ramionami.
- Witaj Chifuyu, w szpitalu jest krytyczna sytuacja. Nie starcza nam personelu, żeby zajmować się pacjentami, musisz przybyć i nam pomóc. - powiedział spokojnie i ukłonił swoją głowę. Stałam z chłodną jak zawsze miną i przyglądałam mu się chwilę.
- Dlaczego miałabym? - zapytałam patrząc prosto w jego oczy, a ten również patrzył w moje, pewnie i silnie.
- To rozkaz od władz. Musisz. Zresztą to obywatele Twojego Kraju, Twojej wioski, a z tego co mi powiedziano Twoje medyczne techniki są użyteczne. - powiedział, a ja spojrzałam w niebo, a następnie znów na niego.
- Jest noc. - odparłam wiedząc, że nocami szpital jest zamknięty i jedynie można wzywać medyków.
- W tym momencie jest otwarty, gdyż ciągle spływają ranni z innych Krajów. Podbite przez Ise tereny zostały praktycznie pozbawione personelu i wszystkich środków dlatego nie mogą zajmować się własnymi obywatelami. - odpowiedział mi dalej wpatrując się w moje oczy, jakby na prawdę zależało mu na mojej pomocy. Było to po części podejrzane, lecz nie zakrywał twarzy. Do dziwnych, podstępnych zadań wysyłano ANBU, którzy noszą maski, a ten stał przede mną bez ukrywania tożsamości, mogłam zapamiętać jego wygląd.
- Jak się nazywasz i kim jesteś? Potwierdź. - powiedziałam dosyć stanowczo, a ten wyciągnął swoją kartę Shinobi, gdzie było jego zdjęcie oraz kilka innych danych, lecz zdążyłam zauważyć tylko imię i nazwisko. "Hankyo Zurisatsu".
- Jestem Hankyo Zurisatsu i pracuję jako goniec władz wioski. Przekazuję informację do określonych osób. - powiedział, a ja chwilę jeszcze zastanawiałam się, lecz po chwili bez słowa ruszyłam w stronę szpitalu.
- Dziękuje, że się zgodziłaś. Odprowadzę Cię, na tym kończy się moja dzisiejsza służba. - dodał w trakcie drogi, aczkolwiek nie odpowiedziałam mu. W milczeniu dotarliśmy do szpitala, którego strzegło przy wejściu dwójka ludzi. Równie dziwnie ubranych co spotkany mężczyzna. Hankyo szedł równo ze mną, lecz gdy podeszliśmy pod drzwi otwarł je przepuszczając mnie. Nie zwracając uwagi przekroczyłam próg, a za chwilę poczułam dotyk w kark i moje powieki niczym ważące więcej niż tonę opadły, po chwili straciłam świadomość i zasnęłam głębokim, nienaturalnym snem.


https://i.imgur.com/heX80Wy.png

Offline

 

#2 28-04-2014 01:14:01

Chifuyu

https://i.imgur.com/NyVlGfS.jpg

Zarejestrowany: 11-11-2013
Posty: 83
Punktów :   

Re: Przygody Chifuyu

Powoli zaczęły do mnie docierać jakieś stłumione dźwięki. Jakbym słuchała je przez szklankę. Nie były częste, lecz mogłam spekulować, że wysokie. Oczy nie chciały się otworzyć. Moje ciało otulało przeraźliwe, gryzące w kości zimno, szczególnie w plecy. Po jakimś czasie zaczęłam czuć ból. Ogromny ból całego ciała z pulsującymi miejscami - nadgarstki, kostki, szyja i brzuch. Z każdą sekundą moja świadomość wracała, a zatem odczuwałam wszystkie negatywne bodźce bardziej. Czułam się wyczerpana, wiedziałam, że moja głowa jest opuszczona w dół, lecz nie potrafiłam jej podnieść. Po kilkunastu minutach znów spróbowałam podnieść powieki, nadal zdawały się ważyć tony, lecz zdołałam wreszcie na coś spojrzeć. Początkowo wszystko było rozmazane. Zauważyłam, że w pomieszczeniu, w którym znajduję się jest bardzo słabe oświetlenie, jakby półmrok. Obrazy zaczęły się powoli wyostrzać, lecz dopiero po dwóch minutach nagle odzyskałam pełną sprawność ciała. Nie czułam się, aż tak wyczerpana, słyszałam normalnie, lecz ból wzmocnił się. Był dwukrotnie większy. Okazało się, że jestem przykuta metalowymi klamrami za kostki, nadgarstki, szyję i brzuch do metalowe łoża identycznego jak to do robienia sekcji zwłok. Było ustawione pionowo, nie poziomo jak zwykle. Nie mogłam zbytnio poruszać głową, lecz zdołałam się rozglądnąć. Pominęłam fakt, że dół mojego ciała był okryty tylko bielizną, a klatka piersiowa ściśnięta wąskim kawałkiem bandażu. Kątem oka widziałam coś dziwnego, czarnego na lewej piersi, bliżej środka. Jakby na sercu. zasięg wzroku nie pozwalał mi obejrzeć co to. Pomieszczenie nie było duże. Obok mnie były jeszcze dwa takie stoły również ustawione pionowo. Po dwóch stronach było pełno szafek z jednej wyglądały jak na dokumenty, a z drugiej jak na przyrządy jakieś. Nigdzie nie widziałam drzwi. Naprzeciw mnie była jakaś mała biblioteczka, a po tym miejscu krzątał się jakiś młody, mający może dwadzieścia lat chłopak o krótkich, sterczących blond włosach. Ubrany był w biały, medyczny strój. Nie zauważył, że obudziłam się. Powoli, zachowując ciszę pocierałam prawym nadgarstkiem o metalowe klamry, które były kajdanami. Miałam przymrużone oczy, by w razie, gdyby spojrzał nie zauważył, że ocuciłam się. W końcu udało mi się rozciąć skórę i krew zaczęła kapać na podłogę. Nie słyszał tego, jego własne kroki zagłuszyły ten dźwięk. Podszedł do jakiejś szafki po mojej prawej, a wtedy utworzyłam ostrze z krwi dosięgające jego szyi. Było bardzo cienkie, przypominające igłę.
- Rusz się, a pozbawię Cię głowy. - powiedziałam spokojnie, a głos rozbił się po pomieszczeniu. Spojrzał na mnie obracając tylko głowę.
- Mogę zwyczajnie zrobić krok w tył i nie sięgniesz mnie. - powiedział i odsunął się, lecz ja wydłużyłam swoje ostrze do tego stopnia, że dotknęło jego szyi i rozcięło lekko skórę.
- Jesteś pewien? Jeżeli nie chcesz zginąć radzę Ci uwolnić mnie. - odparłam po chwili przyglądając mu się. Ten uśmiechnął się i pokiwał głową na boki.
- Jak mnie zabijesz to nie uwolni Cię nikt. Lepiej schowaj to ostrze. - mówił równie spokojnie co ja. Jego argumenty nie przekonywały mnie w żadnym stopniu.
- Jak mnie nie uwolnisz to też nikt się nade mną nie zlituje. W ten sposób mogę chociaż ulżyć sobie pozbawiając Cię życia. Gdybyś mnie uwolnił miałbyś nadzieję na dalsze swoje losy. - ściszyłam trochę głos, lecz nadal raczej słyszał mnie bardzo wyraźnie. Odgięłam lekko rękę do tyłu ile pozwalały mi kajdany, a ostrze przy jego szyi lekko cofnęło się.
- Dobra! Dobra! Uwolnię Cię. - powiedział i wyciągnął z kieszeni jakiś kluczyk. Podszedł, a w tym momencie ja skracałam ostrze, by ciągle miał je przy szyi. Gdy kucał obracałam nadgarstek przez co dawałam radę ciągle nie dawać mu możliwości ucieczki. Najpierw odpiął klamrę na brzuchu, później stopy, które stały na podstawku, przez co nie zawisłam przyczepiona za ręce. Później odpiął lewą rękę, a na końcu prawą. Nie miałam sił sama utrzymać się na nogach zatem poleciałam wprost na niego, wykorzystałam ten impet i wsunęłam swoją stopę za jego nogi i runęłam razem z nim na ziemię. Ostrze skróciłam odpowiednio, więc teraz opierałam się lewą ręką o jego ramię, a prawą wykorzystywałam do swojego Kekkei Genkai.
- Gdzie są moje ubrania i rzeczy? - zapytałam, a ten wskazał szafkę po lewej stronie. Z trudem podniosłam się i ostrze zmieniło się na ciecz, która wiła się w powietrzu. Podeszłam pod to miejsce i otwarłam mebel. W środku rzeczywiście były moje ubrania. Zawiązałam kilka pieczęci i stworzyłam klona, który obserował mężczyznę. W tym momencie jeszcze oglądnęłam tą dziwną rzecz na mojej lewej piersi. Był to jakiś znak, jakby tatuaż. Ubrałam się w swoje ubrania, założyłam cały ekwipunek i odwołałam klona.


https://i.imgur.com/heX80Wy.png

Offline

 

#3 28-04-2014 01:46:16

Chifuyu

https://i.imgur.com/NyVlGfS.jpg

Zarejestrowany: 11-11-2013
Posty: 83
Punktów :   

Re: Przygody Chifuyu

Podeszłam pod chłopaka kilka kroków i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Nie wiedziałam gdzie jestem w dalszym ciągu. Musiałam dowiedzieć się wszystkiego teraz. Co mi zrobili i czym jest ten tatuaż.
- Gadaj gdzie jestem, co mi zrobili, czym jest ten tatuaż. Dosłownie wszystko co wiesz o tym wydarzeniu. Jedno Twoje kłamstwo i pozbawiam Cię życia. - powiedziałam patrząc na niego, a ten stał w miejscu nawet nie poruszając się.
- Zatem jesteś w ukrytym pomieszczeniu w Szpitalu w Konosze, jest ono ukryte za szafką w kostnicy. Wyjście stąd jest znów za tym meblem. - mówiąc wskazał na szafkę, która była naprzeciw mnie w momencie mojego przykucia do łóżka. - Zacznę od tego co masz na sobie. Ten "tatuaż" to pieczęć, a dokładniej Przeklęta Pieczęć Szaleństwa. Tak ją nazwano po uruchomieniu jej na Tobie. Zacznijmy od tego, że jest ona eksperymentem Ratara Zenkichi, członka starszyzny Konohy. Wioska straciła wielu ninja na wojnie, a koszty medyczne były zbyt duże zatem ten wpadł na pomysł. Od dawna prowadził badania nad Przeklętą Pieczęcią Nieba, którą zaprezentował jeszcze Sasuke Uchiha, a później badał wszystkie inne dostępne. Wpadł na pomysł, że stworzy własną Pieczęć, która będzie wzmacniać jak ta Nieba, lecz usunie negatywne efekty jakim było niszczenie ciała i zatracanie się w sobie. Skutkiem tego jest co prawda dosyć potężne wzmocnienie, lecz wystąpił efekt uboczny, a nawet dwa. Pierwszy - miała być regeneracja, lecz ostatecznie Pieczęć pobudza szpik kostny do niesamowitego wysiłku przez co produkuje takie ilości krwi, że pękają żyły, tętnice, albo serce. Pieczęć była nałożona na dwóch innych osobach oprócz Ciebie, stąd te dwa stoły dodatkowe. Jednak oboje zginęli krwawiąc z każdego otworu na swoim ciele. Nawet po śmierci jeszcze produkowali krew. Sporo do sprzątania było. Drugi - miała łagodzić efekt zatracania umysłu, lecz zadziałało zupełnie odwrotnie. Gdy siłowo, podczas Twojej pełnej nieświadomości, lecz wybudzenia uruchomiliśmy pieczęć zaczęłaś krzyczeć, szarpać się. Omal nie połamałaś sobie kości i odgryzłaś języka. Poraniłaś wszystkie przypięte miejsca przez co musieliśmy Cię wprowadzić znów w narkozę i wyleczyć. Pewnie zastanawiasz się dlaczego przeżyłaś? Twoje Kekkei Genkai radzi sobie z takimi ilościami krwi i opanowuje szpik. Jedynie produkujesz tyle krwi ile Ci brakuje. - skończył opowieść, a ja poczułam się znów tak jak kiedyś. Jak eksperymentowano na mnie, testowano mnie. Okropne uczucie.
- Dlaczego ja i czy to projekt władz? - zapytałam jeszcze, a ten pokiwał głową na znak zaprzeczenia.
- To ukryty projekt. Ja zostałem zmuszony do pracy w nim, podobnie kilka innych osób. Ratara wykorzystuje dawnych członków specjalnej drużyny ANBU do nadzoru go. - odparł, a ja wskazałam na szafkę.
- Odsuń. - rozkazałam mu, a ten podszedł pod nią i przesunął ją ukazując zastawiony z drugiej strony otwór w ścianie. Złapał za wystającą rączkę z tej strony i przesunął również tamten mebel.
- Do kostnicy ma dostęp tylko kilka osób dlatego jest tutaj bezpiecznie. Ja pomogłem Tobie, Ty pomożesz mi. Wystarczy, że powiesz, że zmusił mnie Ratara Zenkichi do pracy, a później uwolniłem Cię, gdy groziłaś mi. - powiedział patrząc na mnie, a ja jedynie kiwnęłam głową. Byłam w kostnicy kilkukrotnie dlatego wiedziałam jak stąd wyjść. Bez problemu opuściłam to miejsce i szpital wychodząc na ulicę. Był poranek, dosyć chłodny. Nie czułam się zbytnio na siłach. Teraz musiałam coś zrobić. Za późno na rozmyślania nad Pieczęcią. Postanowiłam ruszyć w stronę siedziby Hokage.


https://i.imgur.com/heX80Wy.png

Offline

 
Kunai

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
usługi elektryczne purplehandgang ciechocinek hotel spa