Droga do Oto-Gakure, całe szczęście minęła już bez komplikacji. Nikt mnie nie zaatakował, ani nie musiałem nikogo zabijać. Lekko porozcinany płaszcz i płytka rana przypomniały mi, że muszę złożyć wizytę w kryjówce Akatsuki. Od razu skierowałem się do niej, upewniłem, że nikt mnie nie śledzi, otworzyłem ją i wszedłem do środka zamykając za sobą.
Zauważyłem Fox'a, który widocznie czekał na mnie.
* Kolejna walka? Powoli mam dość. *
- Postanowiłeś mnie odwiedzić? - zapytałem zdejmując z siebie płaszcz. Poszedłem do swojego pokoju i wziąłem z niego zapasowy płaszcz. Mój bok był lekko zakrwawiony więc nie zakładałem niczego na razie. Wyciągnąłem z sakwy bandaż i zacząłem nim owijać ranę.
Offline
- Jak widać. Widzę, że walczyłeś, coś słabo skoro zostałeś ranny.. - Po tych słowach w moim reku pojawiła się fiolka z genami 1 Hokage - Widzisz, opracowałem idealna formułę, która nie zabija ludzi a daje im szybszą regenerację i pozwala z korzystania Mokutona. Wyczułem kiedyś zakłócenie w pieczęci w kryjówce, nie byłem tam sporo czasu, wytłumaczysz mi czego tam szukałeś? - Fiolka zniknęła a ja stałem spokojnie.
Offline
Gdy skończyłem się bandażować zarzuciłem na siebie płaszcz i zapiąłem go prawie całkiem, zostawiłem jedynie kołnierz uchylony.
- Jednak nie musiałem uciekać, a 3 osoby przegrały. Gówniarz z Konohy nie mi dał popalić. - powiedziałem, po czym podszedłem do Fox'a.
- Mokuton mnie nie interesuje, ani szybsza regeneracja. Chociaż gratuluje, opanowanie tego genu raczej jest sukcesem. - powiedziałem i wyciągnąłem z sakwy obwiązany spory kosmyk włosów.
- Tak, byłem w Twojej kryjówce. Szukałem Twojego ciała dawnego i znalazłem. Nie musisz się obawiać, do niczego konkretnego mi nie jest to potrzebne. - powiedziałem i schowałem znów zdobycz.
Offline
- Nie wiesz jak wyglądała moja walka z Jiraiyą i to nie ja uciekłem tylko on w czasie wybuchu. Mówisz jakbyś był zdenerwowany, czyż nie? To prawda, masz nade mną przewagę w postaci technik a co najważniejsze Mangekyou, jednak nie pozwalaj sobie na zbyt wiele. Wiesz co się dzieje obecnie w Kusa?..
Offline
Uśmiechnąłem się lekko.
- Jestem zirytowany, sporo się wydarzyło po drodze z Konohy. - chwilę milczałem po tych słowach. - Nie wiem, nie interesuje się Kusą. To coś czym jednak powinienem się zainteresować? - zapytałem spoglądając na Fox'a. - Nie mam nad Tobą przewagi, mam Mangekyou, lecz również mam ograniczenia fizyczne, dobrze wiesz jakie. Ty zaś masz Sasuke, który może używać tych technik do woli. - kończąc zauważyłem, że mój Zetsumei znów znikł, po czym pojawił się.
* Upierdliwa dziewucha. *
Offline
Dostrzegłem jak Zetsumei bawi się w chowanego.
- Nie wiem, czy jest czym się martwić, bynajmniej nikogo poza Tobą nie jestem w stanie wyznaczyć, na prawdziwego przeciwnika. Jak dla mnie mogą atakować, ale wtedy szkody będą wielkie. Mówisz o Sasuke, jednak mimo iż ostatnimi czasy sporo trenowałem by zwiększyć pokłady chakry to i tak nie mogę go kontrolować tak długo jakbym chciał i to jest moje ograniczenie. Potrzebuję własnej mocy tych oczu.. - Spojrzałem zdecydowanie i z chłodem w Twoją stronę.
Offline
Spojrzałem znów na Zetsumei, teraz znikł na dłuższą chwilę.
- Mówisz jakbym to ja miał Ci dać Eternal'a, bądź Mangekyou. Niestety nie umiem Ci pomóc, a nawet, gdybym umiał to nie mam powodów. - mówiłem spokojnie i powoli, mój wzrok znów zawiesił się na Fox'ie.
- Nie odpowiedziałeś mi w sprawie Kusy. - przypomniałem.
Offline
- Nic od Ciebie nie chcę, czas pokaże. Co do Kusy to tylko mówię, abyś nie był zdziwiony. Podobno dzieją się tam dziwne rzeczy, i tylko czekam na rozwój wydarzeń. Jak tam Twoje nowe zajęcie jako ochroniarz wielkiej Kage? - Dodałem z uśmiechem.
Offline
- Jak na razie żadnych obowiązków, chociaż czasem przydałaby mi się jakaś rozrywka. - odpowiedziałem.
- Co zamierzasz zrobić z tym Mokutonem? Użyć na sobie?
Offline
Po usłyszeniu ostatniego pytania uśmiechnąłem się pod nosem i spokojnie odpowiedziałem.
- Jest wiele rozwiązań co z tym zrobić.. Nawet jeżeli miałbym tego użyć na sobie jest na to za wcześnie. Zdajesz sobie sprawę, że dzięki czemuś takiemu mógłbyś używać MS bez ograniczeń, prawda? A także kontrola nad Bijuu byłaby dużo łatwiejsza.. - Odwróciłem się i spokojnym krokiem ruszyłem ku wyjściu. - Pamiętaj, że w razie co jestem gotowy za równo walczyć u Twojego boku jak i z Tobą po drugiej stronie. - Tuż przed wyjściem zatrzymałem się i patrzyłem przed siebie. - Mam nadzieję, że nasze następne spotkanie będzie miało w sobie więcej akcji. Mój kosmyk włosów zapewne jest ci potrzebny tylko do jednego, nie jestem głupi i wiesz o tym. Do zobaczenia. - Wyszedłem z kryjówki i ruszyłem w stronę wyjściowej bramy z wioski.
Offline
Lekko zaśmiałem się.
- Nie potrzebuje tej mocy, nie pragnę siły. Mam inne pragnienia, a Bijuu potrzebne mi są tylko w posągu. Cieszę się, że będziesz zdolny mi pomóc, gdy nadejdzie potrzeba, chociaż nie wydaje mi się, by ten czas nadszedł. - powiedziałem jeszcze zanim wyszedłeś, po czym uzupełniłem swój ekwipunek w kryjówce i po paru minutach z niej wyszedłem. Udałem się do swojego domu.
Offline
Nagle pojawił się obok mnie goniec, którego już poznawałem. Powiedział mi, że mam udać się do Ayame, która zaś wytłumaczyła mi moją robotę. Zostaję ochroniarzem i mam jej bronić na spotkaniu Kage. Wiedziałem, że będzie zabawnie. Bez namysłu ruszyliśmy, jednak jej tempo było dość mozolne i co chwilę zatrzymywała się, by zdać mi kilka pytań, na które i tak nie odpowiedziałem.
Offline
Wracaliśmy spokojnie w stronę Kraju Dźwięku.
- Naprawdę Twoja zarozumiałość mnie przeraża. Jako mój ochroniarz powinieneś siedzieć cicho, a nie gadać za mnie. - powiedziała lekko zirytowana Ayame.
- Jako Twój ochroniarz mam to gdzieś. Koniec końców wyszło dobrze. - powiedziałem nie patrząc na nią.
- Jak dla kogo... nie chciałam włączać się w ten konflikt. - syknęła, a ja spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem.
- Moim zdaniem to dobry sposób, by poszerzyć wpływy Oto i zrobić mu dobrą opinię. Łatwiej się działa z pozycji przyjaciela niż wroga, prawda? - zapytałem retorycznie, a Ayame nie odpowiedziała. W ciszy dotarliśmy do celu, od razu za bramą wioski zatrzymałem się, a dziewczyna zdziwiona odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Czemu nie idziesz? - zapytała.
- Dotarliśmy, tutaj kończy się mój obowiązek. - powiedziałem i lekko przeciągnąłem się.
- A jeżeli ktoś mnie zaatakuje? - zapytała rozglądając się.
- Boisz się obywateli własnego kraju? Po za tym nie jesteś najsłabsza. Daruj sobie. - po tych słowach od razu udałem się do domu nie zważając na nią.
(Dalej w domku Itachi'ego)
Offline
Wyszedłem za bramę wioski i spojrzałem na niebo. Było przejrzyste, chociaż słońce już zachodziło.
- Czas udać się na front i wprowadzić troszkę zamieszania. - powiedziałem i włożyłem dłoń do sakwy z kunai, zraniłem się w palec i zawiązałem pieczęć, a następnie przyłożyłem dłoń do ziemi. Dym przysłonił mnie na chwile, lecz gdy opadł, ja siedziałem na Avianie, który dwoma energicznymi ruchami skrzydeł wzniósł się w powietrze, a następnie ruszył w stronę Konohy. Taka podróż była dość szybka i nim zdążyłem się zorientować, to byłem już w miejscu, do którego zmierzałem, czyli Kryjówka Fox'a. Ptak wylądował naprzeciw wejścia, a ja używając dawnej kombinacji otworzyłem wejście.
- Witaj, pamiętasz nasz układ? Chyba czas wyruszyć zobaczyć jak miewają się Bijuu i sojusz, nieprawdaż? Nie mamy żadnych informatorów, to nie dobrze... - powiedziałem na wejściu i poprawiłem swój płaszcz.
Offline
Spokojnie patrzyłem jak towarzysz wchodzi do kryjówki. W tym czasie włożyłem na siebie zbroję i spokojnie stanąłem naprzeciw Itachi'ego.
- Nie ma problemu, tylko czekałem, aż przybędziesz. Mogę ruszać, jestem gotowy. Słabo, jeżeli nie posiadasz żadnych informacji, nawet nic od Otokage?
Ruszyłem w stronę wyjścia.
Offline