Naruto Club

Przeżyj wielką przygodę w świecie Shinobi! Dołącz do nas już dziś!

Ogłoszenie

1 Zgodnie z ustawą z dnia 04.02.1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.) forum i cała jego zawartość podlega ochronie praw autorskich ˆ
2 Zaszła zmiana odnośnie poziomów chakry. Od teraz są limity, których nie da się przekroczyć bez wspomagaczy (10 000 chakry), a także odpowiednie poziomy chakry niosą za sobą pewne efekty.
3 Miejcie oko na SPRAWY ADMINISTRACYJNE!
4 Od tej pory Akademia Ninja jest zamknięta dla graczy. Zaczynamy grę od Genina. (Akademia działa dla NPC)

#211 26-02-2018 00:51:52

Mayumi

https://i.imgur.com/M1nsQBh.jpg

Zarejestrowany: 03-07-2012
Posty: 897
Punktów :   

Re: Podróż Mayumi

[html]<p align="justify">Moja wizyta w siedzibie Mistrzów Miecza nie należała do najdłuższych. Wpadłam tylko poinformować Strażnika, że nie będzie mnie przez kilka dni, bo wyruszam zdobyć tytuł prawdziwej mistrzyni fechtunku. Ten jedynie kiwnął głową na znak, że rozumie i odparł, iż ktoś mnie szuka, bo chciał dołączyć do organizacji. Członków przybywało i bardzo dobrze. Tak czy inaczej - musiał poczekać, bo właśnie byłam na ostatniej prostej, aby spełnić swoje największe marzenie. Wybiegłam z budynku, by natychmiast skierować się do Satsuki. Nie korzystałam z żadnego środka transportu - ot biegłam, a było już południe, więc musiałam się pośpieszyć.
Nagle na horyzoncie zobaczyłam znaną mi chatkę, w której mieszkała ta cycata wiedźma. Nic się nie zmieniło chyba w okolicy, chociaż może jej i tak już zmasakrowany ogródek zarobił więcej śladów... treningu? Walk? Kto wie. W każdym razie - nie rozwodziłam się nad tym dłużej. Widok celu dodał mi trochę energii po naprawdę męczącym biegu, więc znów przyśpieszyłam. Dobiegłam do drzwi, oparłam jedną rękę o ścianę, a drugą energicznie zaczęłam pukać. Oczywiście cisza. Pukanie zamieniło się w stukanie, a później w tłuczenie się, aż w końcu usłyszałam stłumione przekleństwa. Oddychałam naprawdę ciężko, byłam wyczerpana niemalże sprintem aż tutaj, a drzwi nagle się otworzyły. Ujrzałam w nich Satsuki. Jej włosy były w nieładzie, biała koszulka pomięta i ubrana odwrotnie, zaś oczy... zaspane.
- Czego? - warknęła niezadowolona, jednak na mnie nawet nie patrzyła, gdyż od razu zaczęła ziewać.
- Wal... czymy... teraz... o... tytuł... - wysapałam między oddechami, a ta nagle zrobiła zaskoczoną minę. Dopiero teraz zrozumiała, że to ja. Westchnęła i bez słowa odwróciła się, zostawiając otwarte drzwi, by ruszyć gdzieś w głąb swojego domu.
- Daj mi spokój... spałam... - rzuciła od niechcenia. - Odczep się wreszcie idiotko... - dodała padając na kanapę. Nawet nie fatygowała się, by wrócić do swojego pokoju. Weszłam za nią, zamknęłam drzwi i rozglądnęłam się po mieszkaniu. Było zakurzone, wszędzie leżały ubrania, a naczynia oczywiście zalegały stertami. Nie byłoby to nic dziwnego, bo zazwyczaj nie dbała o porządek co zresztą mieliśmy wspólnego ze sobą, ale nawet jak na nią wyglądało to... gorzej. Byłam na tyle zmęczona, że odpuściłam sobie odgryzanie się jej. Wzięłam butelkę z wodą, która stała na stole i poczęstowałam się.
- Wstawaj, krowo. Nie ma czasu, bo marzenie mi czeka. Będziemy walczyć o tytuł mistrza fechtunku. - odezwałam się i ruszyłam w jej stronę, ale ona milczała. - Słuchasz mnie w ogóle?! - podniosłam głos, a ona tylko mruknęła. Musiała być naprawdę zmęczona. Denerwowało mnie to, bo chciałam pokonać ją jak najszybciej, ale nie chciałam też walczyć z nią, jak nie była w pełni swych możliwości. Usiadłam na stoliku naprzeciwko niej i chwilę przyglądałam się jak śpi.
- Co jest z Tobą? Jesteś bardziej leniwa, niż zazwyczaj. Kiedy spałaś ostatnio? - postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi w tym wszystkim. Oczywiście Satsuki na początku milczała, ale nagle się odezwała, nawet nie otwierając oczu.
- Cztery... może pięć dni temu. Cholera wie. - mruknęła, zaskakując mnie. Coś musiało się dziać skoro ktoś taki jak ona nie zmrużyła oka przez tyle godzin.
- Gadaj o co chodzi. - polecenie znów spotkało się z dłuższą chwilą ciszy. Obróciła się na drugi bok, a jej dłoń sięgnęła gdzieś jakby po kołdrę, której wcale nie było na kanapie. Niczego nie znalazła, więc ręka bezwładnie opadła w dół.
- Robiłam... zlecenie. - i wszystko jasne, a przynajmniej częściowo. Wiedziałam, że była jedną z najlepszych w swej organizacji, ale jednocześnie nie do końca podobało się jej to, co robiła. Zatem brała poważne zlecenia i rzadko. Poświęcała się raz na jakiś czas, a później miała spokój czasami nawet przez rok. Jeżeli przez cztery albo pięć dni wykonywała zlecenie, to musiała mieć na celu jakąś naprawdę grubą rybę. Najpewniej niedługo usłyszę o śmierci kogoś potężnego albo ważnego.
Nie chciałam męczyć jej dalej. Może odzywałyśmy się do siebie niekoniecznie miło, może rywalizowałyśmy we wszystkim, w czym się dało, ale przez ten cały czas chyba udało nam się też zaprzyjaźnić. Westchnęłam ciężko i postanowiłam nieco jej pomóc. Coś próbowała mówić, gdy wzięłam ją na ręce, ale nie dało się zrozumieć ani słowa. Zaniosłam ją do jej sypialni, która nie była tak brudna, jak reszta domu. Ot zakurzona lekko. Ułożyłam ją na łóżku, przebrałam i przykryłam, by mogła spokojnie odpocząć. Ja w sumie też powinnam się przespać, bo przez całą noc trenowałam, a później jedynie ucięłam sobie małą drzemkę. Poprawiłam kanapę, ułożyłam swój ekwipunek obok i położyłam się. Minęło pół godziny, godzina, półtorej, a ja dalej nie spałam. Ekscytacja nadchodzącą walką nie pozwalała mi przespać się, zatem gdy mijała druga godzina prób zaśnięcia, to postanowiłam wstać. Robił się już wieczór, słońce prawie zaszło. W domku był po prostu... syf, a więc z braku laku zajęłam się tym, czym nigdy z własnej woli się nie zajmowałam - sprzątaniem. W końcu w ten sposób odpłacałam się Satsuki za naukę i treningi. To miał być ostatni raz przed tym jak uczennica przerastała swą mistrzynię. Ubrania zostały wyprane, kurze pościerane, podłoga i naczynia umyte, nawet okna umyłam. Śmiecie znikły oczywiście na samym początku. Zanim uporałam się z wszystkim, to była już późna noc. Nie umiałam sprzątać, więc zajęło mi to dłużej, niż powinno. Czułam się naprawdę zmęczona, ale chciałam jeszcze pomyśleć nad jutrzejszym dniem. Usiadłam na kanapie, zaczęłam się zastanawiać nad walką i... zasnęłam. Gdzieś między mrugnięciami sen mnie zmógł.
Obudziłam się sama z siebie. Słońce było już wysoko, prawdopodobnie zbliżało się samo południe. Zaglądnęłam do pokoju Satsuki - dalej spała. No trudno.
- Po tak długim śnie pewnie będzie głodna... zresztą ja też bym coś wszamała. - pomyślałam głośno, zabrałam swój ekwipunek i ruszyłam spokojnie w stronę restauracji, która nie znajdowała się wcale tak daleko. To tam zazwyczaj się żywiła, bo przecież cycata wiedźma nie potrafiła ugotować nawet wody. Nie żebym ja w tym przypadku była jakaś znacznie lepsza, ale umiałam zaparzyć sobie herbatę i ugotować ryż, więc mimo wszystko i tak górowałam. Weszłam do środka knajpy, bo restauracją to była tylko z nazwy. Wewnątrz siedzieli nieznani mi ludzie, którzy zmierzyli mnie wzrokiem. Niektórzy dłużej, niektórzy krócej. Podeszłam do szynkwasu, usiadłam na wysokim krześle, a Hiramekarei oparłam obok siebie. Właściciel od razu do mnie podszedł.
- Witaj Mayumi, co podać? - skąd mnie znał? Znaczy... pojawiałam się tutaj od czasu do czasu, gdy jeszcze trenowałam u Satsuki, ale raczej nie przedstawiałam się. Widocznie powoli robiłam się bardziej znana na świecie. Było to całkiem przyjemne uczucie, chociaż nie tak bardzo, jak, dla przykładu, walka, zabijanie, smaczne jedzenie czy zwycięstwo.
- Dwa razy zupa z flądry z podwójnym makaronem i rybą oraz dwa razy smażony makaron z wołowiną. Na wynos. A teraz... szklanka wody. - mężczyzna kiwnął głową i ruszył na chwilę do kuchni, która znajdowała się zaraz za nim. Po chwili wrócił i postawił przede mną wodę.
- Za niedługo będzie gotowe. - odparł, a ja przysunęłam do siebie szklankę i wyciągnęłam pieniądze, aby od razu zapłacić. Rzuciłam więcej, niż wskazywał cennik, bo czemu nie? Miałam dobry humor.
- Dzięki, reszty nie trzeba. - powiedziałam i napiłam się łyka. Mój słuch był naprawdę na niezłym poziomie, więc słyszałam szepty klienteli, która akurat mnie obgadywała. Mówili o różnych sprawach - jakobym była duchową spadkobierczynią Zabuzy, co słyszałam tyle razy, że już chciało mi się rzygać. Mówili też o tym, że jestem liderką Siedmiu Mistrzów Miecza, że odłączyłam organizację od Kiri-Gakure, że mam złe stosunki z władzami i tak dalej. To już było akurat prawdą. Nagle usłyszałam jak przekręcają nazwę mojego miecza. Mój wspaniały Hiramekarei został nazwany Himakarei.
- HI-RA-ME-KA-REI. Żadne Himakarei. - przesylabizowałam głośno i wyraźnie, aby łatwiej zrozumieli, ale nawet nie odwróciłam się do nich. Na chwilę zamilkli, jakby speszeni, że przez cały ten czas ich słyszałam. W końcu wrócili do rozmowy, ale znacznie ciszej. Musiałabym się poważnie wsłuchać, aby pośród wszelkich innych hałasów zrozumieć o czym mówią, a jakoś niezbyt mnie to interesowało. </p> [/html]

Ostatnio edytowany przez Mayumi (26-02-2018 01:27:48)


http://i.imgur.com/7jF8LfQ.png

Offline

 
Kunai

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
foto lab kopiowanie kaset piosenka o kotku nocleg w ciechocinku