Nic nie odpowiedziałem, zawiązałem pieczęci skupiłem się chwile i nagle z podziemi wysunął się ogromny posąg.
- Ustaw się na odpowiednim palcu, zaczynamy pieczętowanie... będzie to trwać długo, chyba, że Yoshi i Yuno przybędą, lecz nie ma czasu na poszukiwania ich. - powiedziałem i ustawiłem się na swoim miejscu.
Offline
Proces pieczętowania Bijuu szedł powoli lecz sprawnie. Czekały nas długie godziny stania. Był to dopiero drugi demon, którego pieczętowałem jako lider.
Offline
Proces pieczętowania przebiegał powoli, lecz sprawnie. Minęło już 2dni i 20godzin, jeszcze ponad 4 i skończylibyśmy. Traciłem siły, przyzwanie posągu, a następnie wykonywanie techniki pieczętowania było bardzo męczące. Z powodu ran odniesionych w podróży, osłabienia oczu przez użycie technik MS'a oraz walkę o Nibi'ego jak i wyprowadzenie go z wioski zasłabłem. Moje ciało było już wyczerpane, w szczególności oczy. Nagle spadłem z palca posągu i upadłem na ziemie. Z Esena wydostała się jakaś niebieska kreatura, która wybuchła tworząc lekki podmuch chakry, był to Nibi. Posąg zaczął się trząść, jedno oko które było otwarte, oko odpowiedzialne za utrzymywanie Ichibi'ego zamknęło się i powstał kolejny wybuch chakry. Dwie bestie: jedno-ogoniasta oraz dwu-ogoniasta zostały uwolnione i znów były na wolności. Ja nie wiedziałem co się stało, gdyż byłem nieprzytomny, leżałem na ziemi obok posągu. W ten sposób zamiast przybliżyć się do tylko mi znanych celów oddaliłem się od nich.
Offline
Widząc jak Itachi zaczyna się chwiać, a po chwili upadł zaraz do niego podskakuję i ochraniam nas Gunabiem przed chakrą Nibiego. Po chwili posąg zniknął a gdy odsłoniłem się by zobaczyć co się stało stały przede mną Shukaku i Matatabi w pełnej okazałości. Z powodu ich ogromu kryjówka zaczęła się walić, Shukaku zamieniając się w piasek szybko zniknął, a Matatabi uciekł w stronę gór. Aby uchronić nas przed kamieniami stworzyłem 3 klony i wraz z nimi ochroniłem nas Gunbaiem, jednak gdy tylko kryjówka przestała się walić zemdlałem z powodu wyczerpania.
Offline
Obudziłem się po długim czasie wokół leżało pełno gruzu, lecz kryjówka nie zawaliła się, obok mnie leżał Fox, podniosłem go i oparłem o ścianę. Zabezpieczyłem kryjówkę i postarałem obudzić się Foxa delikatnie nim trzęsąc. Nie miał żadnych ran.
- Cholera, dwie bestie nam uciekły... przeze mnie. - powiedziałem do siebie i zobaczyłem jak Fox otwiera oczy.
Offline
- Gdyby to było zależne ode mnie, nie musiałbyś mnie ochraniać. Teraz nie ma znaczenia, gdzie są bijuu, za późno. Trzeba wrócić do domów i odpocząć. Na razie wstrzymamy łapanie bijuu, muszę upewnić się, że z posągiem nie dzieje się nic złego oraz sprawdzić, czy moja technika pieczętowania jest na pewno odpowiednia. - powiedziałem i rozglądnąłem się.
Offline
- Znam ją tylko ze słyszenia, nie opracowałem jej, nie była mi potrzebna. - powiedziałem i powoli zacząłem wychodzić. - Powodzenia! - powiedziałem i znikłem.
Offline
Przychodzę do kryjówki. Upewniam się, że nikt mnie nie śledził i otwieram wejście według procedury, następnie wchodzę do środka. Zdejmuję płaszcz Akatsuki i siadam na ziemi po turecku. Zamykam oczy i przez 5 min reguluje przepływ chakry, następnie z nadal zamkniętymi oczami zawiązuje długą sekwencję pieczęci.
* Sprawdźmy *
Słychać spory huk, gdyż dźwięk rozbija się po siedzibie. Przede mną jest posąg z zapieczętowanymi Bijuu. Otwieram oczy i podnoszę się otrzepując z kurzu. Oglądam dokładnie posąg, staję na prawym palcu serdecznym i sprawdzam posąg wysyłając do niego chakre, jakby do pieczętowania. Sprawdzam jeszcze procedurę odwołania posągu. Kładę się w siedzibie na ziemi i rozmyślam.
Offline
Leżę na ziemi i patrzę w strop, obok mojej głowy jest wbity Zetsumei, a po drugiej stronie leży mój płaszcz.
- Widocznie nie jest to wina ani posągu, ani mojej techniki. Stało się tak przez zasłabnięcie, po za tym... dwie osoby do pieczętowania, które są na skraju sił to za mało. - mówiłem do siebie dalej patrząc w strop.
* Ichibi, nie będzie tak trudno, niedawno go złapałem już raz. Nibi - na wolności będzie cięższy do pojmania, szczególnie, że jest odporny na moje Katony. Sanbiego posiadamy. Yonbi'ego ma Jinchuuriki z Iwy, może być również ciężko. Odporny na Katony. Gobiego posiadamy. Rokubiego nie posiadamy, Jinchuuriki z tego co wiem nie jest bardzo silny. Shichibiego mamy. Hachibiego ma jakiś dzieciak z Kumo, powinno być bardzo prosto. Kyuubi... ma go Naruto. I tu jest problem. *
Spoglądam na Foxa.
- Miejsce walki? Było to niedaleko Konohy. Co chcesz tam znaleźć? - zapytałem spokojnie, nadal leżąc.
Posąg znikł nagle.
Offline